Suwalski Ratusz nie rezygnuje z pobierania opłat za wody opadowe

Podczas ostatniej sesji radni upoważnili prezydenta do ustalania stawek. Zrobili tak, choć poprzednią uchwałę unieważnił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku.

Jednak zdaniem prezydenta Czesława Renkiewicza, taki wyrok zapadł z powodów proceduralnych.

- WSA stwierdził nieważność naszej uchwały. Nie dlatego jednak, że nie było podstawy prawnej do jej podjęcia. Ale przez to, iż jest to prawo miejscowe i uchwała wymagała publikacji w dzienniku urzędowym województwa. Tak się jednak nie stało. Dlatego też sąd stwierdził nieważność przepisów, ale nie podważył zasadności tej opłaty.

Od korzystnego dla siebie wyroku odwołała się Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jej wiceprezes i miejski radny Tadeusz Czerwiecki uważa bowiem, że sędzia nie odniósł się do samej istoty sprawy.

- Sąd uznał, iż wody opadowe są w Suwałkach odprowadzane do sieci ogólnospławnej. A u nas jest to sieć odrębna. Prezydent pyta - skąd znaleźć źródła pokrycia tych wydatków? Odpowiem mu, że z podatków i budżetu miasta. W jego zarządzeniu nie było odniesienia do ilości odprowadzanej wody, ale powierzchni nieruchomości. Przez to co miesiąc wodociągi naliczały taką samą opłatę. Nawet, jeżeli nie padał deszcz, to i tak się ona nie zmieniała.

Sprawa dotoczy wszystkich suwalskich spółdzielni. Łączna kwota, o jaką toczą spór z miastem wynosi już ponad milion złotych.