Na zabytkowych Bojarach w Białymstoku może powstać nowoczesny blok

Spotkanie z profesor Małgorzatą Dajnowicz

Na specjalnym spotkaniu z przedstawicielami mieszkańców osiedla, obrońców zabytków i miejskich urzędników profesor Małgorzata Dajnowicz przekonywała, że podjęła słuszną decyzję, a także trzeba znaleźć nowy sposób na ochronę Bojar.

Inwestycje nowe, niekoniecznie blok, są nieuniknione. Nie odtworzymy Bojar z XIX wieku, chrońmy to, co pozostało. Nie uciekniemy przed rozwojem miasta, być może nie jest to idealny przykład, ale ja o funkcji nie rozmawiam. Przedstawiam wnioski z mojego postanowienia. W miej ocenie inwestycja może powstać na tej działce

- mówiła do zgromadzonych profesor Dajnowicz.

Niektórzy krytykują decyzję konserwator

Wiceprezydent Białegostoku, miejscy urzędnicy oraz przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zabytkami krytykują decyzję konserwator. Zwracają uwagę na to, że planowana inwestycja jest niezgodna z rygorystycznymi zapisami planu zagospodarowania przestrzennego. Bojary zasługują na ochronę - mówi wiceprezydent Adam Musiuk.

Skutek obecnego rozwiązania byłby taki, że za chwilę zabytkowe obiekty zostaną zabudowane wysokimi budynkami. Do urzędu miejskiego docierają petycje podpisane przez kilkudziesięciu mieszkańców Bojar, którzy proszą o zachowanie ich w obecnym kształcie

- mówi wiceprezydent.

Postanowienie konserwator punktuje także szefowa Departamentu Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Jak mówi Agnieszka Rzosińska - wbrew zapewnieniom konserwator, planowana inwestycja jest niezgodna z rygorystycznymi zapisami planu, bo tylko jeden z wzorników dopuszcza na Bojarach budowę 13-metrowych budynków, ale nie dotyczy on spornej działki. Tam maksymalna wysokość zabudowy nie przekracza 8,4 metra.

Tymczasem przypomnijmy raz jeszcze - w postanowieniu konserwator jest zgodna na lokalizację 13-metrowego budynku. Profesor Dajnowicz, wraz z prawnikami przekonywała, że w swoim postanowieniu odniosła się jedynie do ogólnych parametrów planowanego budynku, które w jej opinii nie lamią zapisów planistycznych. Konsekwentnie wyjaśniała też, że w swoim postanowieniu nie wypowiadała się w sprawie funkcji planowanego budynku. Innymi słowy, zgodziła się na lokalizację budynku o kubaturze niewielkiego bloku, ale nie zgadzała się na wykorzystanie go jako wielorodzinnego bloku mieszkalnego.

Sam inwestor Karol Halicki od samego początku nie ukrywał swoich planów, które dotyczą budowy bloku wielorodzinnego, w którym ma być 28 lokali. Wykorzystał przy tym jednak zapisy przyjętej w 2018 roku specustawy mieszkaniowej, która pozwala na ominięcie nawet najbardziej rygorystycznych zapisów planistycznych. Teraz o dalszym losie inwestycji zadecydują miejscy radni.

| red: mag