Niektórzy białostoccy radni chcą, by w mieście powstała mniejsza hala sportowa

Od lat są plany budowy przy ul. Ciołkowskiego hali widowiskowo - sportowej na 5 tysięcy miejsc z możliwością tysiąca dostawek. Było już pozwolenie na budowę, ale uchylono je po skardze Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który znajduje się w sąsiedztwie planowanej inwestycji. Koszt budowy szacowany jest obecnie na 200 milionów złotych, przy czym w projekcie przyszłorocznego budżetu zapisano 300 tysięcy złotych. 

Jak mówi skarbnik miasta Stanisława Kozłowska, są to pieniądze na wycinkę drzew w strefie ochronnej ogródka IMiGW, jeśli dojdzie do porozumienia, ale zastrzega też, że obiekt raczej nie powstanie do 2025 roku.  

Dlatego radny Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Putra zaproponował, by rozpocząć prace nad mniejszą halą, dla 2,5, 3 tysięcy widzów, a więc i dużo - jego zdaniem, nawet cztery razy tańszą, nie rezygnując z planów budowy dużej hali. Jak mówi: "takie jest oczekiwanie środowiska sportowego i czas zacząć działać, a nie tylko mówić, że w Białymstoku taki obiekt jest potrzebny i że powstanie, bo lata mijają, a hali jak nie było, tak nie ma".

Przeciwko poprawce było czterech radnych z Komisji Sportu i Turystyki, wśród nich Andrzej Perkowski z Koalicji Obywatelskiej, według którego wprowadzanie nowej inwestycji do budżetu miasta nie ma większego sensu, skoro władze Białegostoku nie rezygnują z planów budowy dużej hali.  

I choć poprawkę poparła większość, bo 8 radnych z Komisji Sportu i Turystyki, nie oznacza to jednak, że znajdzie się ona w przyszłorocznym budżecie. Może tak się stać, jeśli wprowadzi ją autopoprawką prezydent miasta, choć jest to wątpliwe, bo Tadeusz Truskolaski już wcześniej mówił, że jest zwolennikiem budowy dużej hali, albo jeśli podczas głosowania nad poprawkami 14 grudnia jej wprowadzenie poprze większość z 28 radnych. 

| red: mag